Marzenia są po to by je spełniać, a do spełnienia naszego marzenia o przejściu z plecakiem Głównego Szlaku Beskidzkiego zostało nam do jedynie 50 kilometrów. Po dwóch poprzednich wyprawach, podczas których przeszliśmy odpowiednio 150 oraz 300 kilometrów, ten wyjazd nie wydawał się dużym wyzwaniem, bo w końcu to tylko trzy dni. Jak się okazało w naszych przewidywaniach niewiele się pomyliliśmy, a ten wyjazd był dla nas głównie wypoczynkowy.

Trasę jaką przeszliśmy możesz podejrzeć na tej mapce:

Zaś w tych wpisach przeczytasz o poprzednich wyjazdach:

Dojazd do Rabki Zdrój

Aby zapewnić sobie szybki powrót z wyprawy postanowiliśmy pojechać samochodem do Krościenka nad Dunajcem, zostawić go tam i przejechać autobusem do Rabki Zdrój. Niestety nie było bezpośredniego połączenia i najpierw przejechaliśmy autobusem do Pcimia, a stamtąd do Rabki, gdzie rozpoczęliśmy naszą wyprawę.

Dzień 1 – 23 sierpnia 2019

Ostatnia część przygody z plecakiem

Na szlak weszliśmy dopiero o godzinie szesnastej, jednak mieliśmy zaplanowane jedynie 9 kilometrów do przejścia, więc wszystko działo się zgodnie z naszymi planami. Ten dzień był bardzo upalny, na szczęście w momencie gdy wchodziliśmy na szlak, słońce nie grzało już tak mocno jak w południe.

Przerwa na Maciejowej

Mimo że nie mieliśmy do pokonania dużego dystansu to zamiana czterech kółek na dwie nogi była dla nas trochę męcząca. Dlatego po około dwu godzinach marszu i 350 metrach przewyższeń, gdy doszliśmy do Schroniska PTTK na Maciejowej zrobiliśmy krótką przerwę.

Schronisko PTTK Stare Wierchy

Od schroniska na Maciejowej do Schroniska PTTK Stare Wierchy, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg, dzieliło nas jedynie 1.5 godziny spaceru i już około godziny dziewiętnastej zameldowaliśmy się na miejscu. Zjedliśmy kolację, a później ostatnie chwile wieczoru spędziliśmy na leżakach rozłożonych za schroniskiem, łapiąc w ten sposób ostatnie promienie słońca.

Dzień 2 – 24 sierpnia 2019

Popularne miejsce

Schronisko PTTK Stare Wierchy znajduje się na przecięciu kilku szlaków górskich przez co jest to popularne miejsce nie tylko wśród wędrujących z plecakiem wzdłuż Głównego Szlaku Beskidzkiego. W nocy wszystkie pokoje były zajęte, zaś rano gdy wychodziliśmy ze schroniska, pierwsi turyści dochodzili do schroniska z Rabki Zdrój, pobliskiej Obidowej oraz od strony Turbacza.

Miejsce katastrofy samolotu z 1973 roku

Od Starych Wierchów ruszyliśmy czerwonym szlakiem w stronę Turbacza. W międzyczasie przechodziliśmy przez niewielki szczyt Obidowiec, a kawałek za nim natrafiliśmy na pomnik upamiętniający miejsce katastrofy samolotu z 1973 roku. Pomnik jest zbudowany z pozostałości samolotu, który się tutaj rozbił i smutne jest, że nawet takich tragedii niektórzy ludzie nie potrafią uszanować, bo jakaś osoba postanowiła się podpisać na fragmencie blachy z tego pomnika.

Miejsce katastrofy samolotu z 1973 roku
Miejsce katastrofy samolotu z 1973 roku

W poszukiwaniu geocache’y na Hali Turbacz

Przed podejściem na Turbacz odbiliśmy od naszego szlaku i poszliśmy żółty szlakiem na poszukiwania kilku geocache’y (czym jest geocaching), przez co po kilkuset metrach doszliśmy do Hali Turbacz. Z tego miejsca rozpościerają się ładne widoki, a także jest tutaj szałasowy ołtarz, przy którym Jan Paweł II, jeszcze zanim został papieżem, odprawiał mszę.

Turbacz – 1310 m n.p.m.

Zrobiwszy swoje wróciliśmy na nasz szlak, a następnie weszliśmy na najwyższy szczyt Gorców. Turbacz jest kolejnym popularnym miejscem na czerwonym szlaku, przez co na jego szczycie spotkaliśmy tłum ludzi. Niestety widoki na szczycie są ograniczone przez drzewa, dlatego zrobiliśmy kilka szybkich zdjęć i poszliśmy do schroniska.

Mini ekspozycja w schronisku na Turbaczu

Po posiłku w schronisku zauważyliśmy, że na przeciwko jadalni znajduje się sala z niewielką ekspozycją. Jej tematem była historia schronisk górskich oraz ludzi, którzy mieli pozytywny wpływ na rozwój turystyki w górach. Pierwszy raz spotkałem się z takim miejscem w schronisku i była to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Spośród wszystkich materiałów najbardziej spodobały mi się makiety schronisk górskich.

Kolejny przyjemny dzień na szlaku

Na szlaku czekał nas jeszcze tylko jeden poważniejszy szczyt o wysokości 1282 m n.p.m., którym były Kiczory. Za nim droga prowadziła nas już stopniowo w dół, najpierw przez szczyt Rąbaniska (1122 m n.p.m.), a dalej przez przełęcz Knurowską oraz szczyty Turkówka (886 m. n.p.m.), Bukowinka (937 m n.p.m.) i Chałupisko (930 m n.p.m.).

Studzionki

Na koniec dnia dotarliśmy do miejscowości Studzionki. Ta mała wieś okazała się być spokojnym, pięknie położonym miejsce z widokiem na okoliczne góry. Nie było tutaj żadnych tłumów i miło się nam wypoczywało. To miejsce dobrze się zapisało w naszej pamięci.

Dzień 3 – 25 sierpnia 2019

Morze mgły

Kolejnego dnia na szlak wyszliśmy o 7 rano i zaraz po wyjściu z naszego noclegu zobaczyliśmy morze mgły. W miejscu w którym wczoraj znajdowało się jezioro Czorsztyńskie, o poranku unosiła się mgła i dawało to niesamowity efekt. Prawdopodobnie podobny widok w tym miejscu jest czymś zwyczajnym, ale na nas wywarł duże wrażenie.

Grzyby i owoce leśne

Innym elementem przyrody, który nam towarzyszył tego oraz poprzedniego dnia były grzyby i owoce leśne. Wzdłuż szlaków, którymi szliśmy rosło wiele krzaków z jeżynami, zaś pod nimi różnego rodzaju grzyby. Co do tych drugich to nie mam żadnej pewności czy były jadalne, ale na pewno było ich sporo.

Kierunek Lubań!

Pierwsze 10 kilometrów szlaku tego dnia miało bardzo niewielkie nachylenie w górę, przez co marsz tą drogą nie sprawiał nam poważniejszych trudności. Dopiero kilometr przed Lubaniem zaczęło się trudniejsze podejście na szczyt, które zmusiło nas do pokonania 150 metrów przewyższeń. Zaś jako nagroda dla każdego turysty za taki wysiłek, na szczycie Lubania znajduje się wieża widokowa, z której rozciągają się piękne widoki na okoliczne góry.

Ostatnie kilometry przygody z plecakiem

Za Lubaniem szlak znowu stopniowo się obniżał i w zasadzie już do samego Krościenka nie stawiał nam żadnych poważnych wymagań. Jedyną niedogodnością było słońce, które wzniosło się już wysoko na niebie i trochę nas przypiekało.

Krościenko nad Dunajcem

W Krościenku byliśmy około godziny czternastej i jako, że mieliśmy jeszcze dużo czasu to postanowiliśmy spędzić w miasteczku trochę czasu. Ostatecznie po krótkim spacerze i lodach zaczął padać deszcz, więc ewakuowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Plusem tej sytuacji było, że wróciliśmy do domu, zanim pojawiły się korki na drogach.

Pożegnanie z Głównym Szlakiem Beskidzkim

Ostatni planowany wyjazd związany z przejściem Głównego Szlaku Beskidzkiego już za nami. Za kilka tygodni opublikuję ostatni wpis podsumowujący serię ‚Z plecakiem w góry’, wrzucę zdjęcia książeczki GOT-owskiej oraz zdjęcia odznak za przejście szlaku (mam nadzieję, że dostaniemy je do tego momentu). Dla zainteresowanych mogę także napisać jaki był koszt noclegów, jedzenia oraz reszty – w takiej sytuacji proszę o info w komentarzach. W komentarzach można także zadawać inne pytania, a na wszystkie chętnie odpowiem.

Noclegi rezerwuję przez Booking.com

Noclegi podczas wyjazdów rezerwuję za pomocą portalu www.booking.com. Jeżeli zdecydujesz się na rezerwację noclegu przez kliknięcie w poniższy banner to ty zapłacisz standardową cenę, a ja otrzymam kilka złoty za polecenie tej strony. Z góry wielkie dzięki!


Łukasz Mańka

Mąż, programista, nauczyciel programowania, marzyciel. Mam 31 lat i nadal zero siwych włosów na głowie. Na blogu dzielę się tym co lubię oraz tym co mnie inspiruje. Po więcej informacji zapraszam na stronę "O mnie"

0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *