7 lutego 2019

Wybór moich ulubionych płyt 2018 roku trochę się przedłużył, a jako winowajcę muszę wskazać jednego z wykonawców obecnych na liście, a to dlatego, że wydał on swoją płytę dopiero 25 grudnia i potrzebowałem trochę czasu żeby się z nią osłuchać i zdecydować, czy ją tutaj umieścić.

Mój pomysł na tą listę ewoluował kilkukrotnie. Początkowo myślałem o wyborze dziesięciu płyt, później okroiłem liczbę płyt do trzech. Przez krótki czas rozważałem nawet wybór tylko jednej płyty, ale ostatecznie stanęło na poniższych czterech.

Wybierając te płyty, kierowałem się tym ile czasu z nimi spędziłem oraz jak chętnie do nich wracałem. Każda z tych płyt zawiera kawałki, które bardzo przypadły mi do gustu, a wręcz niektóre znam na pamięć. Myślę, że spokojnie mogę każdą z tych płyt polecić nie tylko fanom hip hopu, ale także każdemu słuchaczowi, który stawia na treść w muzyce.

Bez dalszego owijania w bawełnę, oto moje ulubione płyty 2018 roku:

1. „To tu” – Kękę (link do YouTube)

totustandard

Czwarta płyta wydana legalnie, a pierwsza płyta Kękę, którą wydał we własnej wytwórni. Po wielu zawirowaniach Kękę odnajduje swoje miejsce w życiu, opowiada o swojej rodzinie, pracy oraz o tym co jest dla niego ważne. Co ciekawe, historie opowiedziane z perspektywy tego 30-paro latka, nie zawierają ani jednego przekleństwa(!), dlatego każdy kto nie wierzy, że w rapie tak można powinien ją sprawdzić.

2. „Autonomia” – Anatom (link do YouTube)

anatom-autonomia

Na drugim miejscu ląduje winowajca opóźnienia powstania tej listy. Zabieg wydawania płyty pod koniec roku i to po świętach wydaje się dziwny, bo nie załapie się nawet jako prezent pod choinkę. A szkoda, bo płyta jest tego warta. Anatom, na tej płycie, przekazuje wiele pozytywnych treści, podtrzymując swój chrześcijański przekaz. Cieszy się życiem  o czym z radością rapuje, a także często podśpiewuje, co dodatkowo uatrakcyjnia płytę.  Podobnie jak poprzednik, Anatom swoją płytę wydał we własnej wytwórni, co najwyraźniej wyszło mu na dobre. I podobnie jak na poprzedniej płycie, tutaj też nie znajdziemy żadnego przekleństwa. Widać, że jednak można.

3. „Wszystko co złe” – Sarius (link do YouTube)

sarius-wszystko-co-złe

Ta płyta to kontynuacja poprzedniego krążka „Antihype”, a jednocześnie ciąg dalszy autoterapii Sariusa. Z tej płyty emocje się wylewają, jednak tym razem o wiele trudniejsze niż na płytach powyżej i trudno je nazwać pozytywnymi. Ciężki klimat jest równoważony przez doskonałe podanie treści, a rap jest uzupełniany śpiewem Sariusa. Trudno to wszystko opisać, to trzeba przesłuchać. Jednym z niewielu minusów tej płyty jest to, że na całość składa się tylko dziesięć piosenek.

4. „W drodze po szczęście” – O.S.T.R (link do YouTube)ostr-w-drodze-po-szczesice

O.S.T.R to jeden z pierwszych raperów jakich słuchałem w życiu. Pamiętam, że 10 lat temu gdy wychodziła płyta O.c.b. mocno wątpiłem czy można wydać 10. płytę i nadal być świeżym i zaskakiwać. Okazało się, że można. Podobne obawy miałem przy 11. płycie. Też się udało. Później przez jakiś czas było różnie, ale to co wydaje O.S.T.R obecnie jest naprawdę bardzo dobre. Problemy ze zdrowiem, które spotkały rapera oraz związana z tym bliskość śmierci, całkowicie odmieniły spojrzenie rapera na życie. Co oczywiście znajduje swoje odbicie w treści. Zaś muzycznie O.S.T.R jak zawsze jest na najwyższym poziomie. Dlatego koniecznie trzeba przesłuchać tę płytę.


Łukasz Mańka

Mąż, programista, nauczyciel programowania, marzyciel. Mam 31 lat i nadal zero siwych włosów na głowie. Na blogu dzielę się tym co lubię oraz tym co mnie inspiruje. Po więcej informacji zapraszam na stronę "O mnie"

0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *